Na sco mnie Białorusina przeszkoliła Ukrainka Ola. Potem przeszkolilem Lube zwracajac w taki sposób dług bratniemu narodowi. przez parę dni dumnie się chwaliłem że jest ona moja zdolna uczennica. Ale szybko uciekła jak mnóstwo innych osób. Jest taki żart że nawet Ukrainki nie chcą tu robić.
Pierwsze dni KS robiła mi dantejskie sceny bo mamy reagować na czerwoną łampke sco w 30 sekund że statystyki mamy najgorsze że wszystkich i proponowała że dzwoni zaraz do rejonowej i ja wytłumacze czemu jest zle. ( Teraz znam już odpowiedź na to, bo brakuje ludzi! ;-)) Sco teraz to priorytet mówiła ks z ogromnym przekonaniem.
Szybko jednak okazało się że to nie do końca prawda no bo jak wróciłem po kilku dniach wolnych moja zdolna uczennica mówiła że przez tę dni nikt się nie przyjmował że czerwone lampki mrogaly i klienci czekały na pomoc po 5-10 minut. Tak że trochę ściema była z tym pryorytetowym dbaniem o klientów sco.
Potem KS czasem czepiała się o jakieś zmyślone grzechy ale to była już aberracja. Raz była zdenerwowana przed zebraniem i krzyczała na mnie że żartuje sobie z tej pracy i mam włączoną audycje p odchudzaniu na telefonie. Mówię że idę z szatni do pracy i zaraz ścisze. Padło znowu jej ulubione hasło że jak tak dalej będzie nie przedłuży mi miesięcznej umowy zlecenia. widać było że sprawia jej przyjemność że może nie przedłużyć zlecenia na 80 godzin.
Klienci sklepu prawie ci sami mieszkańcy osiedla. Większość idzie do normalnych kas. niektórzy wolą samoobsługowe gdzie właśnie jestem.. cześć z nich z niewiadomych powodów mnie lubia a inni też nie.
Ciężko mnie polubić.. mowie przesadnie głośno akcent mam obciachowy a barwa głosu przypomina stara wronę. Nie jestem mlody przystojny tak zwane ciacho, z wyrobów piekarni przypominam stary piernik. Ale poprawnie udaje zaangażowanie. Klientom uczciwie mówię wprost że do roboty nic nie mam a że jesteśmy pod kamerami możemy udawać że im pomagam. I że nie mogę zmienić ceny w dół. Klienci to akceptują i ok. Niektórzy nawet mnie lubią. To mi się podoba bo jestem próżny.
Ekipa sklepu jest super. Ze wszystkimi fajnie się rozmawia.
Gregory dwukrotnie pytał o wiek i stan cywilny w odstępie tygodnia i za każdym razem był zadowolony z odpowiedzi..
MAdzia pytała gdzie ma się zatrudnić po kilkunastu latach pracy w jm.
Marta pewnego razu dzwoniła prosiła przyjsć na rano z wolnego /uzgodniono z KS/ i na koniec sympatycznie dodała no to buźka..
W międzyczasie było dużo PAulinki. Próbowaliśmy żartować, nawet było czasem bardzo nieźle ale jednak brakowało nam do luzu i abstrakcyjnego humoru jak z Kaska. Krępowało ją pewnie że musi upominac
gościa w wieku jej ojca.
Z Klaudia jakoś nie było o czym gadać prywatnie tylko służbowo.
Wiolę swojsko przytulałam na podżeganie bo była biedna..
Sławek opowiadal o wszystkim, jak było kiedyś o innych biedrach i złodziejach, wymianę KS kontrolach mobbingu i niszczeniu kręgosłupa młodych dziewczyn przez dźwiganie ciężarów itd.
W międzyczasie Jedna śmieszna umowa zlecenie się skończyła w sobotę.
Ks miała ponoć dużo na głowie i o przedłużeniu zapomniała. w niedzielę niepotrzebnie przyjechałem do pracy bo mnie w kompie nie ma. kolejne zlecenie po wygenerowaniu online zablokowane. Pisałem do informatyka odblokował mi to ale za dobę.
Kolejny miesiąc minął podobnie. Badałem granicę KS, słuchałem Sławka, pytałem Ewę o Norwegie , gadałem z Sonia że tylko 400 osób ma to imię na 38 milionów..
Dużo gadałem z chłopakami z biedry na Rydygiera.
Kilka razy wchlonelem przeczytałem opinie o pracy w Biedrze na GoWork. od roku 2011 do dziś ... większość opinii było w stylu "Nie chcę się wierzyć że Polacy mogli zrobić coś takiego rodakom". Po tej lekturze poczułem że nie jestem sam. jestem częścią wspaniałej patologicznej rodziny.
Gadałem z Bartkiem.
Słuchałem Miszkę o warunkach KS, robisz same nocki lub się zwolnij.
Dostałem 1292 zł za miesiąc pracy na poletatu. Ale gówno.
Przyniosłem w sobotę swój mały telewizor i czajnik na socialny. Nie była to zadna prowokacja ale odbyliśmy ciekawą rozmowę z KS w stylu huraganu Katrin.. wezwala mnie do biura i mówiła głośno nerwowo że robi w tej firmie 15 lat i są zasady i nie mam prawa po 2 miesiącach pracy przynosić niczego. Wszystko czego potrzebuje kupi nam Biedronka a czego nie kupi tego nie potrzeba. Że tu się pracuje itd. siedziała a ja przed nia stałem. bylo upokarzająco. Już przed tym we mnie trochę się zbierało to i owo hehe..
Byłem jak kosmonauta w lśniącym skafandrze z super nowoczesna technologią przyszłości. Migające antenki lampki czujniki superprocesOr. Słuchałem ładną młodą kobietę że w ciepłej wilgotnej jaskini jest super , mamy resztki mamuta, naskalne rysunki i ognisko. Przyznam dzielnie broniła idealy epoki kamienia łupanego..masz minutę by zabrać telewizor, zakończyła. Cóż..
Niedziela minęła w pizzerii i zastanawiałem się czy czas skończyć już tą szopkę.
Plusy i minusy, zalety i wady..
godziny mam jakie chcę, brak nocek i dźwigania, kontakt z ludźmi, ciężka praca, mała płaca, Upokorzenie nerwowość upodlenie, .Fajna KS, niefajna KS i koniec udawania, zdejmowanie masek. Jestem azjata, korpo ma zasady, KS ich broni przed mongolem barbarzyńcem własną piersią.. nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen i ..
przestało być miło.
Ile może być kompromisów?
Miała być umowa o pracę
Miały być szkolenia
Miało być sympatycznie
Miał być większy hajs
super załoga zajebisty sklep i niezrozumiałe do niczego niepotrzebne poniżanie przez KS..
Odczekałem dobę aż emocje opadną jak uczyła mamusia.
Po pracy w pizzerii zdecydowałem się że chcę jednak odejsc.. najebalem się, napisałem smsa. przez zbawienny wpływ alkocholu Wyszło nawet ładnie.
Kasiu kończymy zlecenie i dalej asertywnie i dlugo. kliknąłem wyślij jak się rzuca z okopu granat w stronę przeciwnika.
Rano stawiłem się do pracy.
Siedzi w biurze prosi zalogować się do pracy.. nie ma już podniesionego głosu emocji żalu . Beznadziejny pacjent i lekarz nie mają wspólnych tematów. On umrze, ona wróci do domu oglądać perepetie rodziny Mostowiaków.
Pawle w związku z smsem pracujesz ostatni tydzień jak chciałeś Pawle, mówi cicho..
ostatni dzień pracy to sobota Pawle.. jeszcze ciszej.
Dobra aktorka.. Mniej rezolutna niż zwykle ale..
A potem... Potem Był kurewsko ciężki poniedziałek. Praca wyssala ze mnie wszystkie soki i zrozumiałem wreszcie Kaskę co odpowiada na pytanie co robisz po pracy jednym słowem "śpię". Po takim czymś można tylko paść.
padlem więc i dziwne sny pokazywano. Budziłem się, zachłannie piłem wodę i znowu zapadałem w odchlan . potem byl taki sam wtorek .Nie spodziewałem się że może być tak ciężko. A jednak.
Byl taki film gdzie bohater umiera i nikt dookoła o tym nie wie. Wszyscy się bawią a dla niego ten świat już przestał istnieć.
Dusza już daleko a ciało Jeszcze pomaga klientom na sco
Ma pan alkochol? Akceptuje.
Waga się nie zgadza? Zeruje..
promocja nie wchodzi? Anuluje..
Pani blokuje kase bo czeka na blik 10 minut a kolejka czeka? Uśmiecham się.
Pan w trakcie liczenia zostawił zakupy i poszedł sprawdzić promocje a kolejka czeka? Udaje zakłopotanie.
szybko energicznie łażę po sklepie w myśl zasady że rekin umiera jak przestaje się ruszac. . Paulinka sympatycznie prowadzi zmianę i uroczo wskazuje koszmarne błędy w mojej pracy.. Ks milczy no bo nie gada się z zdrajcem nieboszczykiem
na koniec wtorku znowu padlem.
W środę wysłałem drugi SMS o czuciu się mongolem w oświeconej Europie.
W piątek trzeci, jak gwóźdź do trumny o kurewskim smutku w związku z końcem pracy i że sklep jest perełka.
w hierarchii jm kosmonauta jest znacznie niżej niz KS. Poniżej godności i nie do pomyślenia byłoby dialog z osobą chcąca opuścić jaskinie.
Ostatni dzień, sobota..
Dotykam Kasię jak siedzi na kasie;)
ona śmieszne się po tym drapie że niby swędzi ją zły dotyk. Mnie już naprawdę nie ma od tygodnia.
Ciało na sco a dusza w gwiazdach.
Wysyłam CV gdzie popadnie, dostalem zaproszenie do Lidla ale nie chcę a i daleko jest.
Przymierzałem się do biedry pod domem ale jakoś nie podobały mi się twarze pracowników, nie było tam Kaśki, PAulinki, Grazi, Ewy, soni. Nie ma klimy i wszystko jakoś nie tak. A na tym moim wszystko było tak..
Mam smutek w duszy..
Sco, Paulina, Kaśka, klienci, kartony, kolejki, rozjebany jogurt, mycie podłogi, ks, ostatnia godzina dobiega konca.. młody ukraiński ochroniarz namiętnie tłumaczy jak zapobiegać kradzieży alkoholi.
Kończy się czas. Idę na zaplecze.
Klaudia mówi do Grazi że ktoś chcial być wyglądać jak niby super gość a mu nie wyszło.. może to o mnie? Hihi..
przekazuje mi polecenie KS opróżnić szafkę. Zrobiłem to w środę z Sławkiem jak bylem w różowej peruce. Zabieram dzis tylko wymianke co miałem na sobię.. skończylo się 60 dni z biedra. Odbijam się na kompie w biurze. kartę zostawiam. Szafkę nie zamykam.
Wychodzę z szatni na sklep.
lada z mięsem gdzie zostawilem kawałek serca.
nabiał gdzie rozwalilem trochę jogurtów.
Ukochany warzywniak gdzie odjebalem kawal dobrej roboty.
Sco gdzie jestem bardziej sławny niż Doda i Lewandowski razem wzięte
Tu jak zwykle kolejka i czerwone alerty.
Pomoże mi pan? Długo już czekam, Niech pan mi pomoże!
Jak trwoga to do Boga..w oczach klientów cierpienie i ból, nadzieja i wiara.. ojcze, czemuś nas opuścił?
Kochane me zabłąkane owieczki. Mordeczki wy moje. Naprawdę Chciałbym zamienic wam wodę w balantajna ale kurwa jak? w każda ręke wbity mam rdzawy gwóźdź.
karta asystenta Sco nieaktywna. zniszcza ja jak moja udawaną arogancka pewność siebie.
Otwieram drzwi i wychodzę, wdycham z przyjemnością Powiew wrześniowego wiatru.
Antenka na głowie rytmicznie mruga łącząc się z kosmosem. Skafander lśni jak Garnki z promocji za 20 zł.
Witaj świecie. Ahoj przygodo.
Dziś urodziny mojej świętej pamięci mamy.
kocham cię ma..
...,...
Żegnamy Pawła. Złego człowieka i beznadziejnego pracownika. Można odwrotnie i też będzie pasować. Nie radził sobie na sco, obsłudze klienta, warzywach, fejsowaniu, miksach, prasowaniu, myciu podłogi i innych sprawach.
Miał najłatwiejsze stanowisko, żadnej odpowiedzialności, stresu, dźwigania ciężarów, tylko stać i gadać. A nawet tego nie potrafił, kombinował żeby tylko nie robić. Mówił glosnym szeptem klientom że nie ma nic do roboty i musi udawać pod kamerami że niby pomaga. i niech mu odegrają aktorsko jak w teatrzyku scenkę by udawac że im pomaga. Mimo to był lubiany przez klientów.
Ale był introwertykem, męczył się tym ciaglym kontaktem z ludzmi.
chciał tylko pierdziec w stołek przed telewizorem w socjalnym i brać hajs. Grazia mówiła tak: panie Pawle zapraszam na przerwę, telewizor wlaczony, fotel wyregulowany. Odpoczywaj. Idcie w pokoju Chrystusa.
Pawła ulebienica była świeża Kaska. słowo to nie sugeruje glupich skojarzeń lecz jest zwykłą kalka z angielskiej nazwy jej stanowiska fresh. Nieprzyzwoicie naiwna i młoda dziewczyna z warzywniaka pocieszała go jak umiała po emocjonalnych dialogach z ks. Została później współautorka książki "niewidzialny łańcuch sco" z cyklu poezja warzywniaka. Po tych wierszach konsument dostawał biegunki i płakał jak po zjedzeniu niemytej cebuli.
Pablo.. mial dobre godziny pracy bez nocek, najwyższą stawkę, bogaty social, składki zdrowotne emerytalne, zusy srusy fusy .. lubiany przez klientów i akceptowany
przez niektóre koleżanki z pracy. regionalny witał się z nim za rękę a rejonowa pytała czy pamięta jak ma na imię. Pewna przyszłość zero problemów jak paczek w maśle..
Jednocześnie z nic nierobieniem na sco, wymyślaniem ziemniaczanych wierszy i oglądaniem wirtualnego telewizora w głowie Pablo niestrudzenie badał granicy wytrzymałości innej Kasi, Kasi KS która nie była już tak wyrozumiała i naiwna jak tamtą z liscmi warzyw w rozowych wlosach.
Ks miała zdecydowanie mniej korzystny wpływ na jego zdrowie fizyczne i psychiczne.. ich dialogi cechowała niezwykla emocjonalność i niepokojący brak wspólnej wizji co do pracy w jm. niemniej jednak Pablo z żarliwością neofity konsekwetnie badał granicy jej tolerancj niczym niepokorna nastolatka buntowniczka bada cierpliwość i wyrozumiałość rodziców.
W tym miejscu misiu, kończę ta fantazję opartą na mongolskiej wyobrazni.
Kiedy to czytasz, Kaśka w czerwonej kurtce robi na mrozni, Paulinka wywozi miksy na sklep, Sonia siedzi na kasie do 14 bo ma dzieciaki, Bartek odsypia nockę, Grazia ogarnia warzywniak a KS zaprasza do pracy kolejną osobę.
umowa o pracę od pierwszego dnia, elastyczne godziny, ubezpieczenie, prywatna opieka lekarska, Multisport i pewna ścieżka kariery.
tytułowa kasjerka Szymborska to postać fikcyjna. Robiła tu kiedyś taka jedna, ale jej stary dobrze zarabiał na taksówce więc rzuciła tą pracę w cholerę jak mnóstwo innych ludzi w tym wspaniałym kraju.
Paweł jaromenka. 23.09.2022
Krytyka literacka..Poruszający tekst, uderza czarnym humorem,Obnaża wszystkich i wszystko,a przy tym tak bardzo smutny jest. Ech,ciężkie źycie.... takie po prostu jest dla każdego w innym wymiarze.
Coś tam z autorem pawka111@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz